Z malutkim tym razem poślizgiem, spowodowanym brakiem muliny - brr, jak ja nie cierpię takich sytuacji - pokazuję Wam kota lipcowego. Kolorowego, tęczowego.
Cytat
Pasja - podmuch szczęścia pozwalający się uwolnić ze stalowego uścisku szarej, ponurej codzienności.
O mnie
- Katarzyna
- Hafciarka zołza - na dodatek wredna, bezkompromisowo tępiąca hafciarskie badziewie i wiedząca czego chce.. zakręcona na punkcie krzyżyków od dawien dawna, cierpiąca na hafciarskie ADHD - ciągle ją nosi i nie potrafi usiedzieć przy jednym projekcie dłużej niż tydzień, stawiająca krzyżyki w tempie, którego mistrz Formuły 1 by się nie powstydził - szczególnie w czasie urlopu, podobno to wszystko dzięki turboigle... kiedy ktoś jej nadepnie na odcisk bierze miotłę, na której na co dzień lata, i goni delikwenta, gdzie pieprz rośnie...
Śliczny :)
OdpowiedzUsuńA najgorzej, jak zabraknie także w pasmanterii :(
śliczny, też się wkurzam jak zabraknie mi muliny
OdpowiedzUsuńŁadny!Fajna ta tęcza :)
OdpowiedzUsuńsuper kociak i inne prace też fantastyczne, u mnie początki z blogowaniem więc nie brałam jeszcze udziału w Sal-u, a to super zabawa i motywacja chyba, pozdrawiam serdecznie i zapraszam też do siebie
OdpowiedzUsuńTeż nie lubię, kiedy brakuje mi muliny :/ Kiedy nie kupuję wszystkich kolorów od razu, to zawsze okazuje się, że gdzieś obok tej części, którą właśnie kończę jest ten kolor, którego akurat nie mam. Dlatego przygotowując się do HAEDa kupiłam od razu wszystkie mulinki :)
OdpowiedzUsuńTen lipcowy kociak podoba mi się najbardziej - chyba przez tą tęczę :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :))
Śliczny kotek...adekwatny do pogody lipcowej :)
OdpowiedzUsuńWesoły :)
OdpowiedzUsuńFajny kociak! Wiesz, że mi kiedyś zabrakło mulina na cztery krzyżyki :-))))!
OdpowiedzUsuńcudaczny :D
OdpowiedzUsuńTeż bardzo nie lubię gdy mulina mi się skończy... a najbardziej jeszcze, gdy kupię i okaże się, że kolor minimalnie (ja oczywiście to widzę!) różni się a numeracja ta sama!
OdpowiedzUsuń