Aż się złapałam za głowę, kiedy okazało się, że ostatni post z tym haftem był w październiku ubiegłego roku.
Wtedy miałam niecałe 39 procent na liczniku. Nie oznacza to jednak, że tak długo leżał - wprost przeciwnie był wyszywany systematycznie, ale ciągle brakowało do końca rzędu, a taki fragment chciałam pokazać w kolejnej odsłonie.
Wczoraj w końcu to zrobiłam i mogę pokazać. W tej chwili mam niewiele ponad 51 procent, więc śmiało mogę powiedzieć, że półmetek za mną. Jednak do końca jeszcze całkiem sporo pracy, bo prawie 30 tysięcy krzyżyków.
Będzie sukcesem, jak skończę go w tym roku, szczególnie, że ostatnio odezwało się moje hafciarskie ADHD i upatrzyłam sobie kolejne wzory. Do niektórych nawet mam już materiały i kto wie, czy w przypływie hafciarskiego szaleństwa (w końcu nazwa bloga zobowiązuje) nie zacznę czegoś nowego.
Tymczasem pokazuję kolejną odsłonę róż i hortensji. Zdjęcie wieczorne więc kolory przekłamane.
Bardzo mi się ten wzór podoba :) Powodzenia w dalszej pracy nad nim.
OdpowiedzUsuńSą przepiękne. Za mną też chodzi jakiś kwiatowy wzór, bo tak w zasadzie niewiele mam kwiatów w dorobku🙂
OdpowiedzUsuńPiękne postępy.
OdpowiedzUsuń