Musiałam sobie zafundować małą przerwę w pracy nad moim tajnym projektem i skończyłam budowanie kolejnego salowego domku. Wiem już, że nie dam rady skończyć go do tegorocznych świąt, ale trudno. Nie można mieć wszystkiego.
Niestety pogoda beznadziejna - za oknem szaro i ponuro i trudno oddać kolory obrazka.
Pięknie przybywa. Może jednak uda się zdążyć przed Świętami?
OdpowiedzUsuńNie martw się, za rok znowu będą święta i... wtedy będzie jak znalazł ;))
OdpowiedzUsuńZawsze to jeden domek do przodu :-)
OdpowiedzUsuńBędziemy się w takim razie dopingować razem w przyszłym roku! :)
OdpowiedzUsuńNic na siłę, bo hafcik przestanie cieszyć :) Grunt, że budowa do przodu :)
OdpowiedzUsuńDomki są świetne, i pamiętaj , że w jeden dzień to i Krakowa nie "zbudowali". Przyjdzie taka chwila, że z przyjemnością je dokończysz.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
fajne te domki, śliczny hafcik
OdpowiedzUsuńNie ważne jak długo, ważne, że bardzo ładnie :)
OdpowiedzUsuńDokładnie:) poamalutku ale do celu:)
OdpowiedzUsuńJa też obawiam się, że na te święta nie zdążę z budową, ale przecież będą następne...A haftowanie ma mi sprawiać przyjemność a nie być przykrym obowiązkiem.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :))
Pomału, ale do przodu! Fajnie te domki wychodzą:)
OdpowiedzUsuńTen sal powinien się zacząć w styczniu, żeby był miesiac na wykonanie jednego obiektu, ale wyszło jak wyszło.
OdpowiedzUsuńOj tam... To będzie na następne. ;) jak u mnie :)
OdpowiedzUsuńNic na siłę.Powoli a do przodu :)
OdpowiedzUsuń