Cytat


Pasja - podmuch szczęścia pozwalający się uwolnić ze stalowego uścisku szarej, ponurej codzienności.

O mnie

Moje zdjęcie
Hafciarka zołza - na dodatek wredna, bezkompromisowo tępiąca hafciarskie badziewie i wiedząca czego chce.. zakręcona na punkcie krzyżyków od dawien dawna, cierpiąca na hafciarskie ADHD - ciągle ją nosi i nie potrafi usiedzieć przy jednym projekcie dłużej niż tydzień, stawiająca krzyżyki w tempie, którego mistrz Formuły 1 by się nie powstydził - szczególnie w czasie urlopu, podobno to wszystko dzięki turboigle... kiedy ktoś jej nadepnie na odcisk bierze miotłę, na której na co dzień lata, i goni delikwenta, gdzie pieprz rośnie...

1058. Niedziela z hafciarskim alfabetem - M

Dzisiejszy odcinek hafciarskiego alfabetu sponsoruje literka 

Oto moje skojarzenia 
Mulina - chyba nikt nie wyobraża sobie wyszywania krzyżykami bez muliny. Są co prawda osoby, które upierają się używać do tego kordonka i innych dziwnych nici, ale dla mnie krzyżyki to mulina z małą zdradą w kierunku nici metalizowanych. 
Na początku mojej hafciarskiej przygody wyszywałam tylko Ariadną - taka była w moim zasięgu terytorialnym i finansowym. Potem odkryłam chiński odpowiednik DMC i dzięki temu mogą powstawać wzory opracowane na tę paletę. Mam też kilkadziesiąt kolorów oryginalnej DMC, głównie prezentów. 
Swego czasu obkupiłam się w starą mulinę bez numeracji oraz niemiecką Sari - muszę w końcu się z nią uporać...
Mulina może być zwykła - Ariadna ma uboższą paletę niż DMC, cieniowana lub też jak to jest w ofercie DMC satynowa, jedwabna i metalizowana...
Przyznam się szczerze,  że wyszywa mi się tymi wszystkimi nićmi tak samo. Niektórzy co prawda twierdzą, że tylko oryginalna DMC gwarantuje sukces w wyszywaniu, ale nie umiem się z tym zgodzić. Nawet najdroższa mulina nie uratuje badziewnego wzoru czy kiepskich krzyżyków.
Moje muliny są ponawijane na bobinki - z wyjątkiem tych bez numeracji i siedzą sobie grzecznie w pudełkach. Duże wzory mają swoje własne pudelka, jak chociażby HAED


Metryczki - z racji różnych uroczystości rodzinnych oraz próśb znajomych mam w swoim dorobku całkiem pokaźną ich liczbę. Ślubne to głównie Vervaco a z okazji narodzin to już różne...



Mydełko odplamiające - nieraz uratowało mi skórę, kiedy poplamiłam kanwę kawą lub herbatą - zawsze mam gdzieś w czasie wyszywania kubek, najczęściej z kawą i potem mam efekty na kanwie.... Udało mi się dzięki niemu uratować też kilka obrazków, gdzie zafarbowała mulina i to właśnie ta oryginalna... Nie wyobrażam sobie uprać gotowego obrazka i wtedy też najczęściej tak profilaktycznie używam mydełka - zdarza się, że jasna mulina zabrudzi się podczas pracy - wystarczy przecież spocona dłoń - wtedy wiem, że wszystko będzie czyste i takie, jak być powinno...

Marginesy - mam hopla na zostawianiu dużych kawałków kanwy z boku wzoru... Czasami aż za dużo, ale wolę obcinać niż kombinować przy wyszywaniu. Zdarzyło się mi jednak kilka razy, że jak taka sierota źle wymierzyłam i zostało mi bardzo mało marginesu... Czasami na fb widuję prace zupełnie bez marginesów i zastanawiam się wtedy, gdzie autorki miały głowy, jak szykowały kanwę...
Tutaj widać moją pomyłkę - zostało mi bardzo mało marginesu...



Magnesy - trochę ich powstało, głównie na plastikowej kanwie aczkolwiek zdarzyło mi się także wykorzystać gotowe bazy do magnesów zakupione chyba w Coricamo. Ostatnio odkryłam, że można zrobić też je w bazach z filcu.




Motyle - trochę ich wyhaftowałam, głównie maleństw na kartki czy też magnesy, o których pisałam wcześniej...


Misie - też mam trochę w swoim dorobku, głównie z racji wykonywania kartek dla dzieci..



Monogramy - uwielbiam je wyszywać. Często wykorzystuję do zrobienia kartek oraz breloczków. Wyhaftowałam także kilka większych 



Monochrom, czyli jeden kolor - świetna sprawa. Lubię wzory jednokolorowe. Trochę ich zrobiłam



 Muffinki - też sporo mam na swoim koncie. Któregoś roku bawiłam się u Sylwii w sal z muffinkami.



Ciekawe, jakie skojarzenia będą miały uczestniczki zabawy. Dziś linkujemy u mnie

8 komentarzy :

  1. Nie wiedziałam o tym mydełku :) Będę musiała upolować jak tylko dostanę się w pobliże jakiegoś Rossmana :D przy 2 dzieci to nawet nie tylko do haftu się przyda :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mydełko gorąco polecam - przy maluchach naprawdę niezbędne :) ale tylko na świeże plamy...

      Usuń
  2. Mam bardzo podobne skojarzenia - szczególnie co do marginesów. Też wolę zostawić większy zapas niż przejmować się czy dam radę założyć tamborek albo potem oprawić pracę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Sporo się dziś dowiedziałam, ale najbardziej zachwycam się monogramami.

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo podobaja i się Twoje monogramy. Szczególnie duże.
    A motyle są bajkowe.

    OdpowiedzUsuń
  5. Piękna prezentacja literki M, wyczerpująca i bardzo interesująca.

    OdpowiedzUsuń
  6. Muszę zaopatrzeć się w to mydełko mam kilka prac na których pojawiły się plamy.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze.
Pozostawiony ślad odwiedzin jest dla mnie największą satysfakcją z prowadzenia bloga
Komentarze anonimowe oraz obraźliwe nie będą publikowane

krzyżykowe szaleństwo © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka