Wielkimi krokami zbliża się koniec tej zabawy u Rudej Mamy a ja mam niemiłosierne tyły.
Nawet nie pociesza mnie fakt, że sama Sylwia ostatnio zniknęła z blogosfery - jej blog zarasta pajęczynami i na nic się mają moje małe kopniaki - jakoś Kobieta nie może się zmobilizować do wyszywania.
W każdym razie ja staram się nadrabiać zaległości i właśnie na mojej kanwie pojawił się kolejny element - kocyk, który jesienią jak znalazł się przyda...
Trzymam kciuki za finisz! :)
OdpowiedzUsuńZnając Ciebie szybko ogarniesz zaległości :)
OdpowiedzUsuń