Wakacje i urlop sprzyjają wyszywaniu.
Co prawda priorytetem miała być monstera, ale ja z moim hafciarskim ADHD nie umiem wysiedzieć przy jednym projekcie.
Dlatego też troszkę sobie skaczę po moich haftach.
W ostatnich dniach wzięłam do ręki Peace rose - drugiego haeda.
Efektem jest ponad 3000 krzyżyków do przodu i "złapanie" drugiego końca haftu.
Teraz można się przenieść do kolejnej linii, jednak kiedy to będzie to nie wiem...
I dla przypomnienia - tak ma prezentować się gotowy obraz. Dużo pracy przede mną
Powoli rośnie. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńNiech przybywa powoli, kiedyś mawiano, że co nagle to po diable ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam gorąco!
WOW!!! To bedzie cos pieknego, trzymam kciuki :) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńBędzie piękny obraz! Powodzenia w stawianiu xxx. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńprzepiękny wzór :) idzie ci super :)
OdpowiedzUsuń