W przerwie między jednym jajem Igiełki a haftem na celinki (znowu wyszywam niezły hurt i dlatego pokażę jak skończę) powstał lutowy - walentynkowy kociak z mojego tegorocznego kociego kalendarza. Jak patrzę na kanwę to styczniowy lekko ginie - chyba przez te linie na kanwie, mam nadzieję, że po praniu będzie lepiej a jak nie to przyjdzie mi poprawiać ramkę i napis, ale tym będę się martwić zaś potem...
Ps. Zainteresowanym moim candy radzę dobrze czytać zasady, bo mam wrażenie, że w naszym narodzie coraz trudniej o czytanie ze zrozumieniem...
Śliczny ten lutowy kociak, taki serduszkowy :) ciekawa jestem pozostałych :)
OdpowiedzUsuńTakiego kalendarza jeszcze nie widziałam, miłej pracy nad kolejnymi miesiącami :D
OdpowiedzUsuńMoje ulubione kotki :)
OdpowiedzUsuńFaktycznie styczniowy błękit przy tej intensywności lutowej czerwieni ociupinkę zanika. Może by tak nieco ciemniejszy błękit albo podwójną niteczką?
Śliczny ten hafcik :) Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńUroczy Walentynkowy kotek.
OdpowiedzUsuńsuperancki kociak, ja bym mu jednak napisała "luty":D
OdpowiedzUsuńŚwietny kociak :) Idealnie wpasowuje się w tematykę na luty :) Pozdrawiam cieplutko :)
OdpowiedzUsuńSuper kiciusie:)
OdpowiedzUsuńFajny kociak:) Rzeczywiście styczniowego trochę przyćmił:)
OdpowiedzUsuńBardzo fajne kociaki :)
OdpowiedzUsuńPrzeuroczy kociakowy kalendarz. Chociaż faktycznie ten styczeń trochę niknie, przy lutowej czerwieni.
OdpowiedzUsuń