Hafciarka zołza - na dodatek wredna, bezkompromisowo tępiąca hafciarskie badziewie i wiedząca czego chce.. zakręcona na punkcie krzyżyków od dawien dawna, cierpiąca na hafciarskie ADHD - ciągle ją nosi i nie potrafi usiedzieć przy jednym projekcie dłużej niż tydzień, stawiająca krzyżyki w tempie, którego mistrz Formuły 1 by się nie powstydził - szczególnie w czasie urlopu, podobno to wszystko dzięki turboigle... kiedy ktoś jej nadepnie na odcisk bierze miotłę, na której na co dzień lata, i goni delikwenta, gdzie pieprz rośnie...
Dziękuję za wszystkie komentarze. Pozostawiony ślad odwiedzin jest dla mnie największą satysfakcją z prowadzenia bloga Komentarze anonimowe oraz obraźliwe nie będą publikowane
A mnie się zdaje , że Ty te słoiczki kserujesz a nie wyszywasz w takim tmpie powstają :)
OdpowiedzUsuńPięknie i tak leciutko się zrobiło. Iście wakacyjnie.
OdpowiedzUsuńJestem w szoku..... Gdzie kupiłaś tę turboigłę, a może kilka ?.Masz zawrotne tempo :). Gratuluję :)
OdpowiedzUsuńKasiu, za sprawą Twoich zdolnych rączek możemy szybko zobaczyć jakie cudeńka potrafisz wyczarować :)
OdpowiedzUsuńŚwietny słoiczek.
Przepiękny
OdpowiedzUsuńSliczne kolory, dzisiaj marze o lecie bo za oknem zimno (-21C).
OdpowiedzUsuńTo my już mamy lato? Coś przespałam??
OdpowiedzUsuń:-))))
Cudeńko:) Czekam niecierpliwie, kiedy do nich wrócę:)
OdpowiedzUsuńBardzo fajny słoiczek.
OdpowiedzUsuń