Złapałam się dziś za głowę, kiedy szukając ostatniego posta z moim kolosem musiałam cofnąć się do kwietnia. Normalnie wstyd...
Co prawda postępy przemycałam w relacjach robotkowegozostanwdomu, ale nie poświęciłam mu oddzielnego posta.
Wszystko dlatego, że postanowiłam pokazywać pewne pełne fragmenty. Wczoraj skończyłam kolejny - mam już "złapany" dół obrazu i teraz widać, jaki on jest wielki...
Wg licznika mam niecałe 83 procent całości. Do końca zostało niewiele ponad 45 tysięcy... Cicho marzę, że do końca wakacji uporam się z tym haftem.
Kasiu , niesamowity obraz , jak ty się tego podejmujesz ?
OdpowiedzUsuńKibicuję! Akurat Ty do końca wakacji powinnaś się wyrobić :)
OdpowiedzUsuńzachodzę w głowę jak nie oszalałaś przy wyszywaniu tej białej chmury... no ale Ty masz to szaleństwo już przećwiczone jak widać :), dla mnie wyszycie takich powierzchni z gatunku "nijakich" czyli tych chmur to byłyby istne galery, także chylę czoła :)
OdpowiedzUsuńNo to poleciałaś z tym haftem! Myślę, że na spokojnie do końca wakacji się wyrobisz. Trzymam kciuki
OdpowiedzUsuńtu się nie ma co wstydzić co do ostatniego wpisu. Tyle pracy! obraz będzie zachwycający
OdpowiedzUsuńpięknie, coraz bliżej konca ;D dolny narożnik jest to chwila moment i gotowe ;D
OdpowiedzUsuńpodziwiam że takie wielkie dzieło tworzysz
OdpowiedzUsuń