Pora na wrześniowy pokaz tusalowego słoika.
Karmiony systematycznie, aczkolwiek z racji papierologii czasami odpoczywa...
Karmiony systematycznie, aczkolwiek z racji papierologii czasami odpoczywa...
Zapraszam koniecznie jutro - będzie niespodzianka.
Ja jakoś nie widzę żeby on odpoczywał. U Ciebie ciągle coś nowego 😀
OdpowiedzUsuńMimo pracy papierkowej, sporo przybyło. Pozdrawiam serdecznie i życzę choć trochę wytchnienia.:)
OdpowiedzUsuńTak, dotarło w odpowiednie uszy. I nie, nie zamierzałam się ukrywać - nie zauważyłam, że jestem wylogowana. Czytam rękodzielnicze blogi od długiego czasu. Bardzo rzadko komentuję. Ale od jakiegoś czasu często pojawiają się posty typu "ja jestem najlepsza w tej dziedzinie, reszta się nie zna, ja mam rację". U niektórych panuje jakieś przeświadczenie o ich doskonałości i nieomylności. I dlatego napisałam tamten komentarz, który tutaj wklejam:
OdpowiedzUsuńKartki piękne, ale cały wydźwięk postu... bardzo nieprzyjemny. To, że ktoś nie jest mistrzem w danej dziedzinie, nie oznacza, że nie może się w niej realizować i pokazywać swoich prac, skoro sprawia mu to przyjemność. Każdy zaczynał od czegoś prostego i powoli doskonalił warsztat. Pokazując swoje proste prace lub takie z błędami, może się sporo nauczyć dzięki konstruktywnej krytyce i dobrym radom. W przeciwnym razie stoi w miejscu. Nie widzę sensu w krytykowaniu takiego postępowania. Jeśli coś mi się nie podoba, to omijam lub komentuję w sposób, z którego ta osoba może coś wynieść. Naprawdę, przykro się czyta takie "napuszone" posty...
Teraz mogę odnieść się do tych moim zdaniem pseudozarzutów - po pierwsze nigdy nie twierdziłam, że jestem najlepsza w tym, co robię, aczkolwiek znam swoją wartość i wartość moich prac. Napisałam w tym poście, że niektóre osoby nie powinny zabierać się za coś, co im nie wychodzi. I z całą stanowczością podtrzymuję te słowa, gdyż nie wszystko jest dla wszystkich..
OdpowiedzUsuńCo do krytykowanie to zawsze staram się dokonywać konstruktywnej krytyki - pokazuję błędy, które nota bene sama też robię i nie wypieram się tego, ale, co obserwuję szczególnie na fb (blogerki są jakoś bardziej wysublimowane w pokazywaniu swoich prac, blogosfera jest dla mnie elitarniejsza) niestety wiele osób uważa, że haft krzyżykowy to nic takiego - ot kanwa i nici... nic bardziej mylnego - tutaj też potrzeba techniki i doskonalenia warsztatu... Co do kartek to z haftowanymi, podobnie jak skrapkowymi jest tak, że niektórym się wydaje, że wezmą zrobią obrazek, nakleją na kartkę, nasmarują - czasami ręcznie - napis i kartka gotowa... A na dokładkę na wszelkie konstruktywne uwagi reagują spazmami wściekłości... Ja sama przez wiele lat doskonaliłam swój warsztat i nadal widzę w moich kartkach wiele niedoróbek.. A tak na marginesie kartki robimy zawsze dla kogoś, więc przygotowując coś patrzymy na siebie - nikt chyba nie lubi dostawać badziewia, no chyba że karmi nim później kosz na śmieci, albo piec...