Nie ukrywam ten fragment jesiennego wzoru był dla mnie najtrudniejszy - częste zmiany koloru muliny, liczne kontury sprawiły, że po raz pierwszy pożałowałam wyboru tego wzoru...
Nie obyło się bez prucia, na szczęście niewielkiego.
Ale już jest. Zostało już niewiele.
Mam nadzieję, że do pierwszego dnia jesieni zdążę, bo byłaby niezła wtopa, gdyby organizatorka dała ciała...
Nie obyło się bez prucia, na szczęście niewielkiego.
Ale już jest. Zostało już niewiele.
Mam nadzieję, że do pierwszego dnia jesieni zdążę, bo byłaby niezła wtopa, gdyby organizatorka dała ciała...
Podziwiam postępy i oczekuję na finał. Wygląda pięknie a częste zmiany kolorów rzeczywiście mogą dać popalić.
OdpowiedzUsuńMimo że miałaś trudności, to haft absolutnie jest tego wart;) Już się pięknie prezentuje a co dopiero będzie jak go skonczysz! Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńBez tego wianka haft byłby niepełny. Wyobrażam sobie ile kosztuje cię praca z lnem, ale efekty są tego warte. Z każdym kolejnym krzyżykiem wyłania się cudo!
OdpowiedzUsuńKasiu , pewnie,że dasz redę. Kto jak nie Ty ;). Hafcik będzie cudny ....te kolory.....
OdpowiedzUsuńCudny haft! Wygląda już niesamowicie!
OdpowiedzUsuńPiękne
OdpowiedzUsuńCieszę się, że zaczęłam od wieńca ;) Potem wyszywanie środka to był czysty relaks :D
OdpowiedzUsuńPowodzenia z końcówką - szczególnie z napisem ;)
Piekne postepy, piekny haft-)
OdpowiedzUsuńślicznie bedzie :)
OdpowiedzUsuńKasiu, pięknie to wszystko wygląda! A prucie zdarza się na innych materiałach i przy mniejszej ilości kolorów.
OdpowiedzUsuńNa pewno zdążysz, a haft jest piękny!
OdpowiedzUsuńSkończysz, oprawisz i w niepamięć pójdzie chwila, kiedy żałowałaś wyboru wzoru ;)
OdpowiedzUsuńHaft jest przepiękny, wart odrobiny marudzenia.
PS. Podziwiam za pracę na lnie. Ja nadal nie mogę się odważyć.
Spokojnie zdążysz masz już z górki.
OdpowiedzUsuń