Hafciarka zołza - na dodatek wredna, bezkompromisowo tępiąca hafciarskie badziewie i wiedząca czego chce.. zakręcona na punkcie krzyżyków od dawien dawna, cierpiąca na hafciarskie ADHD - ciągle ją nosi i nie potrafi usiedzieć przy jednym projekcie dłużej niż tydzień, stawiająca krzyżyki w tempie, którego mistrz Formuły 1 by się nie powstydził - szczególnie w czasie urlopu, podobno to wszystko dzięki turboigle... kiedy ktoś jej nadepnie na odcisk bierze miotłę, na której na co dzień lata, i goni delikwenta, gdzie pieprz rośnie...
Pora na pokazanie lipcowej odsłony tusalowego słoiczka.
Karmię go intensywnie, a i tak nie ma w nim wszystkich nitek - ostatnio tak się rozpędziłam ze sprzątaniem, że nitki zamiast do słoika trafiły do kosza...
Mnie też czasem się tak zdarza:( Na szczęście Wiki też już uczulona, sama nosi mi nitki do słoika:) A jak znajdzie jakąś na podłodze, to jeszcze burę dostaję:)
Dziękuję za wszystkie komentarze. Pozostawiony ślad odwiedzin jest dla mnie największą satysfakcją z prowadzenia bloga Komentarze anonimowe oraz obraźliwe nie będą publikowane
Mnie też czasem się tak zdarza:( Na szczęście Wiki też już uczulona, sama nosi mi nitki do słoika:) A jak znajdzie jakąś na podłodze, to jeszcze burę dostaję:)
OdpowiedzUsuń