Nie wiem, gdzie mi ten czas ucieka. Właśnie uświadomiłam sobie, że do końca salowej zabawy z Igiełkowymi kicajami został tydzień. A ja w polu... Nie wiem, jak zdążę, ale postaram się ze wszystkich sił. Na razie przybyły kolejne dwa kicaje. Nie ukrywam kanwa plastikowa daje mi ostro popalić - właśnie złamałam kolejną igłę a na palce naklejam już plastry, bo zdążyłam sobie nieźle je poranić...
Mam nadzieję, że efekt, czyli to co sobie wymyśliłam będzie wart tego wysiłku.
Wyglądają jak w sweterkach :) Współczuję poranionych palców...
OdpowiedzUsuńJa zaczęłam pierwszego:) Niezbyt mi leżą:(
OdpowiedzUsuńWesołe kicajce :)
OdpowiedzUsuńFajne zajączki - ja już na szczęście wyrobiłam się z nimi:)
OdpowiedzUsuńPrzepiękne są Twoje kicajce! Podziwiam, że zdecydowałaś się na kanwę plastikową! Efekt z pewnością jest wart zachodu!
OdpowiedzUsuńZające wyglądają uroczo. Bardzo jestem ciekawa, co z nich będzie...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
Super zajączki
OdpowiedzUsuńUrocze kicaje :) Na pewno z nimi zdążysz :)
OdpowiedzUsuńNa pewno efekt będzie świetny bo to urocze zajączki:-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko:-)
Pięknie się prezentują Twoje kicaje.
OdpowiedzUsuń