Crossty to cudowny wynalazek dla wyszywających kolosy.
Wprost nie mogę się oderwać od mojego.
Na razie mam mało kolorów, aczkolwiek zdarzają się pojedyncze krzyżyki, dlatego też haftu przybywa w tempie, które nawet mnie zaskakuje. Właśnie skończyłam mniej więcej kolejną stronę papierowej wersji wzoru. Mniej więcej ponieważ nie trzymam się sztywno dziesiątek, aby uniknąć pionowych pasów.
W tej chwili ponad 38 tysięcy krzyżyków za mną, co daje 15 procent całości.
Teraz niestety będzie przerwa, ponieważ będę mogła wrócić do haftu dopiero po powrocie z kolonii...
Wprost nie mogę się oderwać od mojego.
Na razie mam mało kolorów, aczkolwiek zdarzają się pojedyncze krzyżyki, dlatego też haftu przybywa w tempie, które nawet mnie zaskakuje. Właśnie skończyłam mniej więcej kolejną stronę papierowej wersji wzoru. Mniej więcej ponieważ nie trzymam się sztywno dziesiątek, aby uniknąć pionowych pasów.
W tej chwili ponad 38 tysięcy krzyżyków za mną, co daje 15 procent całości.
Teraz niestety będzie przerwa, ponieważ będę mogła wrócić do haftu dopiero po powrocie z kolonii...
Może i ja się skuszę na wyszywanie z Crossty... Moja Mulan leży i czeka na zmiłowanie
OdpowiedzUsuńsuper Ci idzie tempo niesamowite ;)
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki:)
OdpowiedzUsuńale tempo
OdpowiedzUsuńSuper Ci idzie :)
OdpowiedzUsuńPięknie prezentują się chmury na błękitnym tle.
OdpowiedzUsuńMega Cię podziwiam za to niebo:)
OdpowiedzUsuń