Pewnie wielu czytelników się zastanawia, czy moja akcja z wyszywaniem celinek to nie był słomiany zapał.
Na szczęście dla akcji nie - zwyczajnie brakuje mi czasu na wykańczanie prac - wyszywanie idzie szybko, ale potem żeby wyprasować i zrobić zdjęcia to już nie tak bardzo. To chyba wynik tego, że nie cierpię prasowania i w kwestii haftów jestem perfekcjonistką - chciałabym żeby wszystko było idealnie proste.
Nic bardziej mnie nie denerwuje niż niedoprasowana praca. Nawet nie wiecie ile razy zdarzyło mi się tuż przed oprawieniem hafciku na kartkę wyciągać żelazko i prasować haft, mimo że wcześniej wydawał się już gotowy do oprawy...
Na szczęście dla akcji nie - zwyczajnie brakuje mi czasu na wykańczanie prac - wyszywanie idzie szybko, ale potem żeby wyprasować i zrobić zdjęcia to już nie tak bardzo. To chyba wynik tego, że nie cierpię prasowania i w kwestii haftów jestem perfekcjonistką - chciałabym żeby wszystko było idealnie proste.
Nic bardziej mnie nie denerwuje niż niedoprasowana praca. Nawet nie wiecie ile razy zdarzyło mi się tuż przed oprawieniem hafciku na kartkę wyciągać żelazko i prasować haft, mimo że wcześniej wydawał się już gotowy do oprawy...
Ale nie o tym miało być tylko o celinkach - w ostatnich dniach w końcu wyprasowałam dwie baletnice, które powstały właśnie na tę akcję. A ponieważ wyszywałam resztami mulin zgłaszam je też do zabawy u Igiełki.
O tak,nieuprasowane hafty to koszmar. A Twoje baletnice są urocze.
OdpowiedzUsuńWspaniałe baletnice Kasiu, szczególnie podoba mi się ta w turkusie.:) Pozdrawiam serdecznie.:)
OdpowiedzUsuńTeż prasuję i to z wielkim zapałem. Baletniczki urocze.
OdpowiedzUsuńUrocze baletnice!!! Też nie lubię wykańczania. Czasem prace leżą i czekają na pranie, prasowanie, oprawianie. Widzę, że jest nas więcej 🙂
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Alina
jakie one rozkoszne
OdpowiedzUsuńUrocze baletnice.
OdpowiedzUsuńŚliczne są:) ucieszą małe oczka:)
OdpowiedzUsuń