Tego haftu nie pokazywałam od października. Nie oznacza to jednak, że nic w nim nie robiłam. Małymi kroczkami z doskoku postawiłam kolejne dwa tysiące krzyżyków.
W tej chwili mam niecałe sześć procent całości... Pewnie gdyby nie zobowiązania zawodowe, które zdominowały mi nawet sobotę dorobiłabym do wymarzonych dziesięciu tysięcy.
Kanwa coraz bardziej wymiętolona, ale na początku haftu zawsze tak mam - potem te kolosy jakoś się prostują. Pewnie dlatego, że są przykrywane krzyżykami. Na razie niewiele widać, bo wzór ma dużo tła.
Dla przypomnienia - tak ma wyglądać gotowy haft
bedzie piękność,już coś widać
OdpowiedzUsuńTa róża wygląda imponująco tak jak i Twoje postępy nad nią :) powodzenia!
OdpowiedzUsuńNo no, całkiem szybki ci idzie i to pomimo zobowiązań zawodowych. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNA pewno będzie pięknie :) Powodzenia w dalszym wyszywaniu :)
OdpowiedzUsuńKasiu, chciałabym mieć takie "małe kroczki z doskoku". Dwa listki już widać, a wzór jest imponujący. Niezmiennie trzymam kciuki i pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń