Tak jak obiecywałam jestem dziś drugi raz.
W salu koktajlowym przyszła pora na ulubionego drinka Jamesa Bonda - Martini. Pamiętacie - wstrząśnięte nie mieszane :)
Wyszywało mi się go bardzo przyjemnie tym bardziej, że tym razem backstitche były prostsze niż w poprzednich - bo prowadzone w większości po kratkach...
Tym razem tak się rozpędziłam, że nie zrobiłam zdjęć w trakcie powstawania haftu, pokazuję więc efekt końcowy.
i tutaj moje wszystkie gotowe drinki razem
Wyglądają smakowicie ;)
OdpowiedzUsuńFajnie dobrane kolory wszystkich trzech - zgrywają się.
No to balangę czas zacząć:))))). Świetnie Ci to idzie. Zapraszam po wyróżnienie:)
OdpowiedzUsuńBardzo fajne te drineczki :)
OdpowiedzUsuńŚwietne te drinki - może zaczniemy jakąś małą imprezkę :))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
Świetnie to wygląda - małe hafciki, więc i wyszywa się pewnie szybko :)
OdpowiedzUsuń