Bałam się, że nie zdążę, bo do Mikołajek został tydzień a ja mam delikatnie mówiąc armagedon w pracy i nie tylko...
Ale wczoraj na nocce w końcu powstały.
Chodziłam wokół tych kartek i chodziłam...
Trzy razy zmieniałam koncepcję - najpierw papier mi nie pasował, potem ramka i ostatecznie postawiłam na pastelowe papiery i stonowaną oprawę - bez żadnych udziwnień.
Haft się sam broni.
Zdjęć nie ma dużo, bo i tak robione wieczorem...