Listopadowa walka z UFOK-ami to przegrana na całej linii.
Właściwie nie mam co pokazać, bo w UFOK-ach postęp prawie zerowy.
Podłubałam troszkę w portrecie Jana Pawła II, ale w sumie nic nie widać, poza plamą.
Chciałam wyszyć choć jeden domek z salu z domkami, ale i tutaj poległam.
Nie będę się usprawiedliwiać, ale namiętnie wyszywałam hafciki na kartki świąteczne, o których zrobienie zostałam poproszona oraz niespodzianki, których z wiadomych względów pokazać nie mogę.
Na szczęście już z tym finiszuję i lada moment wrócę do moich UFOK-ów.
Wiem jednak, że nie wyrobię się ze wszystkimi, a i kilka w tym roku wyprodukowałam, więc zabawa w UFOK-woy rok będzie miała swoją kolejną edycję.
Trochę zmienię zasady, ale bawimy się dalej.
A oto moje postępy:
I tradycyjnie postępy uczestniczek zabawy. Aha nadal nie odezwała się do mnie osoba, która wylosowała upominek za październik - czyżby nie chciała upominku???
Gorący okres świątecznej produkcji, to i postępów w UFOKach mniej. Ale! Każdy krzyżyk to kroczek do przodu :)
OdpowiedzUsuńFajnie, że bawicie się dalej! Lubię podglądać Wasze zmagania z UFOkami. Sama ich nie posiadam , ale sądzę, że ta zabawa dopinguje do skończenia zaległości :)
Za to ja w tym roku naprodukowałam nieco UFO-ków, zatem widzę się w następnej edycji ;)
OdpowiedzUsuńTak to już bywa że nowe hafty są ładniejsze, ciekawsze... Stanowczo za dużo jest pięknych rzeczy. No i zabawy kuszą z każdej strony, a tutaj jeszcze zamówienia i inne ;)
OdpowiedzUsuńMoje podsumowanie : http://gosiazoltek.blogspot.ie/2016/12/kolejna-odsona-salu-ufok-owego-i-moj.html
OdpowiedzUsuń